🥈 Elżbieta Sołtys Nie Żyje
Królowa Elżbieta II nie żyje. Miała 96 lat. Była najdłużej panującym monarchą w historii Zjednoczonego Królestwa. Nowym królem został syn Elżbiety II, Karol.
Królowa Elzbieta nie żyje. Artyści z krajów, gdzie panowała, żegnają monarchinię. 'Królowa Elżbieta stanowiła olbrzymią część mojego życia od dzieciństwa po dzień dzisiejszy
Uwaga na osy: dwa groźne ataki w kilka dni. Sołtys nie żyje. Do dwóch groźnych ataków os doszło w Polsce w odstępie zaledwie kilku dni. Jeden z nich okazał się śmiertelny. fot. Shutterstock. Pojedyncze użądlenie owada nie powinno być groźne, ale wrażliwość na jad u poszczególnych osób jest różna, a wielokrotny atak może
Królowa Elżbieta nie żyje. Choć zebrane przed pałacem tłumy poddanych nie traciły nadziei, królowa Elżbieta II zmarła dziś w godzinach popołudniowych. Miała 96 lat. To smutne wieści nie tylko dla Brytyjczyków, ale i dla całego świata. Stan monarchini w ostatnim czasie ulegał pogorszeniu.
Elżbieta II nie żyje. Królowa miała 96 lat. Informacje o śmierci brytyjskiej monarchini przekazał Pałac Buckingham w oficjalnym oświadczeniu. Królowa odeszła w czwartkowe popołudnie.
Królowa Wielkiej Brytanii Elżbieta II nie żyje. Zmarła 8 września 2022 roku w wieku 96 lat w zamku Balmoral w Szkocji. Zmarła 8 września 2022 roku w wieku 96 lat w zamku Balmoral w Szkocji. Była najdłużej panującą królową w historii Wielkiej Brytanii – zasiadła na tronie w 1952 roku, co w wyniku dało 70 lat sprawowania jej
Królowa Anglii Elżbieta II nie żyje. Buckingham Palace ogłosił, że królowa Anglii Elżbieta II nie żyje. For the very last time – God Save The Queen! Zmarła w swoim ulubionym, szkockim zamku Balmoral. Dożyła sędziwego wieku 96 lat (1926-2022). Jako dziarska 85-latka wciąż odbywała 325 spotkań w roku. Pracowała do samego końca.
Podczas XXIX Międzynarodowych Dni z Doradztwem Rolniczym, 10 września, w Siedlcach wręczyliśmy nagrody laureatom w naszym plebiscycie Mistrzowie Agro 2023 w sześciu kategoriach. Zwycięzcy
Ale nie samą drogą człowiek żyje. — Chciałbym, żeby ludzie w Zakrzewcu nie czuli się gorsi — tłumaczy sołtys. — Bo to wcale nie jest koniec świata. Tu działa internet, tu można organizować zabawy i festyny.
JmaJwmZ. O rewolucji można byłoby mówić, gdyby 32–letni Łukasz, sołtys Bobrowników, biolog i ekolog, żył z drugim Łukaszem, technikiem agrobiznesu, lat 28, na kocią łapę. Na szczęście nie jest rewolucyjnie. Był ślub, rodzina jest prawidłowa. W Bobrownikach pod Słupskiem wieje. Przewraca stary słup telekomunikacyjny. Wciska pod stertę cegieł w poniemieckiej gorzelni strzępek ogłoszenia o spotkaniu z nowym sołtysem. Wypłukuje treść. Oszczędza adres: Club Milano. Ten sam, w którym kilka tygodni temu sołtys Łukasz Włodarczyk urządził swoje wielkie, gejowskie wesele. Z zupą dyniową i pizzą. Przebojami Zenona Martyniuka i Pet Shop Boys. Rzucaniem peruką zamiast welonem. No i tortem bezowo-wiśniowym z napisem „Łukasz i Łukasz”. Ktoś z Polski centralnej powie, że w Bobrownikach wieje nowe. Ale dla mieszkańców to tylko wiatr – norma na terenach nadmorskich i poniemieckich. Zasiedlonych przez tych zza Buga i tamtych z Akcji Wisła. Był ślub, rodzina jest prawidłowa O rewolucji można byłoby mówić, gdyby 32–letni Łukasz, sołtys Bobrowników, biolog i ekolog, żył z drugim Łukaszem, technikiem agrobiznesu, lat 28, na kocią łapę. Albo gdyby obaj, zamiast prowadzić firmę ogrodniczą, siedzieli z założonymi rękami. Czy – nie daj Boże – Łukasz został przyniesiony w teczce przez polityków, a nie wybrany przez 34 na 35 głosujących. Albo – tak jak radny gminny, który musiał zrezygnować, bo wyniósł się do Słupska – gdyby chciał zarządzać wsią na odległość. Na szczęście nie jest rewolucyjnie. Był ślub, rodzina jest prawidłowa. Chłopaki, jak mówi się w Bobrownikach o Łukaszu i jego mężu, najpierw mieszkali z babcią Łukasza. Ona na dole starego poniemieckiego domu z widokiem na siedemnastowieczny pałac przerobiony na siedzibę holenderskiej firmy Farm Frites. Oni na strychu, z widokiem na niebo. Kiedy ktoś o nich pytał, babcia mówiła, że może i żyją jak chłop z chłopem, ale radzą sobie lepiej niż chłop z babą. Wystarczało. Nikt nie chciał wiedzieć więcej. Po jej śmierci wyremontowali dom. Odsłonili stare cegły, dobudowali oranżerię, obok obrazu z jeleniem na rykowisku powiesili plazmę. Nowoczesną kanapę zestawili z wianowymi, ciężkimi meblami Łukasza, drobiazgami przywiezionymi przez drugiego Łukasza z rodzinnego Tarnowa. Zrobili kominek przypominający piec chlebowy z Podlasia. Stawiają na nim drobiazgi: dwa identyczne kubki z wąsami (prezent ślubny), storczyk żywy (jako ogrodnicy ciętych nie lubią), biografię prezydenta Słupska Roberta Biedronia „Pod prąd”. Dlaczego Biedroń nie zalegalizował swojego związku? W Bobrownikach, kwadrans drogi od Słupska, gejostwo prezydenta tego miasta się nie liczy. Ważne, że Biedroń nie wchodzi w spiski z partiami politycznymi. Nie świeci gołym tyłkiem na Love Parade. I mówi z szacunkiem o legendarnym słupskim księdzu Janie Giriatowiczu. A ten zawsze pamięta o prezydencie w ramach swojego pogotowia modlitewnego. Jednego w Bobrownikach nie mogą zrozumieć: dlaczego prezydent do tej pory nie zalegalizował swojego związku z prawnikiem Krzysztofem Śmiszkiem? I to po 13 latach? Wystarczyłoby przecież, żeby, jak ich sołtys (od czterech lat z drugim Łukaszem), skontaktował się z internetowym wolontariuszem od homoślubów w Szkocji. Pod jego dyktando mógłby zebrać wszystkie dokumenty, czyli akt urodzenia i zaświadczenie o stanie cywilnym. Potem wpłaciłby do ratusza w Edynburgu 225 funtów. I fru na samolot. Warto się pospieszyć – mówią w Bobrownikach – dopóki Polska w Unii. Potem nie wiadomo, skąd zawieje, i szansa na małżeństwo przejdzie bokiem. Nie chodzi o dokument, ale o dowód – jakkolwiek to staroświecko zabrzmi – poważnych zamiarów. Jeden zza Buga, a inny z Akcji Wisła Papier nie jest ważny w Bobrownikach, bo na wygwizdów – jak się tu mówi – pod Słupskiem historia przywiała tysiące ludzi bez dokumentów. Choć nie było zapisane, że jeden zza Buga, a inny z Akcji Wisła, do końca lat 80. porządek z historią robili tylko różni nawiani, własnymi rękami. Najczęściej na zabawach w remizach albo tuż po wypłacie w pierwszej w Polsce i długo jedynej pizzerii w Słupsku. A potem wszystko się skończyło, rozsypało, aby w innych konfiguracjach złożyć na nowo. Polacy żenili się z Ukrainkami, Bojkowie z Dolinianami, Polki z Łemkami. Plemiona zeszły na drugi plan. Zaczęło się życie, czyli pamięć o tym, kto komu jak pomógł, a kto jak zaszkodził. I znów historia przywiała nowe problemy. Wraz ze zmianą systemu upadł zatrudniający wszystkich PGR. Ziemię zajęli Holendrzy i zrobili ze swojskiego wygwizdowa królestwo ziemniaka, który trafia – w formie mrożonych frytek – do McDonaldów w całej Polsce. Dzięki Holendrom niektórym się udało. Dostali pracę, kontrahentów, dobrodziei. Innych, bez ziemi i szczęścia, rzuca dalej: na budowy do Niemiec, zmywak do Anglii czy do przetwórni rybnych w Norwegii. Zarabiają na remonty domów nieodnawianych od końca drugiej wojny, nowe elektryczne bramy wjazdowe, trampoliny dla dzieci. Część nadal żyje między państwami. Część wróciła. Widać ich na pokopkach, festynach, dożynkach. Zapełniają kościół w Damnicy podczas corocznych koncertów wigilijnych. Na wygwizdowie nie mówią o tym jak w Polsce centralnej: patriotyzm lokalny. Nikt nie używa słów władza, suweren, rozliczenia. Wystarcza: zasiedzenie. I przyzwoitość. Cechy sołtysa idealnego Wójt Damnicy, pod którą podlegają Bobrowniki, wymienia pięć cech sołtysa idealnego. Zdrowy rozsądek. Zaangażowanie. Znajomość natury ludzkiej. Ugodowość. Umiejętność łączenia ponad podziałami. Zdaniem wójta sołtys Łukasz Włodarczyk wszystkie te cechy posiada. I ma jeszcze jedną: nie jest roszczeniowy. Bobrowniki objął po schorowanej poprzedniczce. Zastał rozgrzebane inwestycje i skromny budżet. Zrobił, co się dało, najlepiej jak można. Tak długo dzwonił do telekomunikacji, aż elektrycy wymienili powalony przez wichurę stary, drewniany słup. Dopilnował, żeby przed jesiennymi roztopami brukarze dociągnęli i załatali w jednym miejscu chodnik do przystanku. Kobiety się cieszą, że mogą jechać do urzędu albo na zumbę w czystych butach. Szansa, że mężczyźni idąc chodnikiem na mecz Polonez Bobrowniki kontra Rowokół Smołdzino, w nic nie wdepną, też wzrosła, bo Łukasz zaczął prowadzić chałupniczy monitoring. Przy okazji codziennego biegania robi zdjęcia okolicy. Fotografuje porzucone worki ze śmieciami, wrzuca na FB sołectwa. Ktoś protestuje przeciwko takiej inwigilacji, ale większość jest zadowolona. I odpowiada na apele idące via FB. Czyli w czynie społecznym stawia grille na placu zabaw. Aby było ładniej, przesadza tuje, puszcza wzdłuż ogrodzeń winobluszcz, w starych oponach robi rabaty. Dla rozwoju osobistego korzysta z zaproszenia sołtysa na musical o wykluczonych „Szepty serc”, zgłasza się na wspólny wyjazd na gminną wigilię do szkoły w Damnicy. A kiedy Łukasz wrzuca na FB apel o zbieranie ozdób choinkowych (pan Kazik, leśniczy z Lipna, daje za darmo drzewka), zamienia wygwizdów w rozświetlone Chicago z filmu „Kevin sam w domu”. To nie komedia familijna Ktoś z Polski centralnej powie, że życie na wygwizdowie nie może być komedią familijną. Tu nie zdarzy się happy end. Czyli po ogólnopolskim coming-oucie Łukasz jako samorządowiec straci na wiarygodności. Club Milano – do tej pory powiatowa mekka disco polo słynna z darmowych zestawów startowych gorzka żołądkowa plus napój – splajtuje przez zorganizowanie wielkiego gejowskiego wesela. Polonez Bobrowniki spadnie na dno tabeli A klasy, a tulipanowce amerykańskie zasadzone przez sołtysa na placu zabaw zostaną wyrwane z korzeniami przez bojówki narodowców. Ale na wygwizdowie tak to nie działa. Kiedy informacja o sołtysie i jego mężu pojawiła się na Pudelku, uczniowie Łukasza (akurat miał zastępstwo za nauczyciela biologii w jednej ze szkół w Słupsku) pogratulowali mu odwagi. Na wieść o ślubie pani sekretarz i wójt gminy złożyli młodej parze serdeczne życzenia wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. A kiedy Łukasz wpadł do pizzerii Damnianek (w pobliskim Damnie), usłyszał, że mieszkańcy chcieliby, żeby wystartował w lutowych wyborach uzupełniających do rady gminy. Koło tej samej pizzerii miał jedyną w swoim życiu – jak mówi – przygodę homofobiczną. Na jego widok jeden z zawianych rzucił do drugiego: chowaj dupę. Ale to było jeszcze przed ślubem w Edynburgu i wielkim, gejowskim weselem. Teraz wszyscy w Bobrownikach wiedzą, że chłopaki traktują się poważnie. Dlatego wypadałoby traktować ich tak samo.
Kazimierz Przeździecki otrzymał najwięcej głosów w plebiscycie "Rolnik roku 2013" Kazimierz Przeździecki i Wojciech Dawidowicz, zwycięzcy plebiscytów "Rolnik roku 2013" i "Nasz sołtys" zgodnie przyznali, że nie liczyli na tak duże poparcie. Wojciech Dawidowicz z Kolnicy - najlepszy wśród sołtysówWojciech Dawidowicz z Kolnicy - najlepszy wśród sołtysówKazimierz Przeździecki - rolnik roku - stwierdził, że jest mile zaskoczony tym wyróżnieniem. Dziękował rodzinie, która go wspierała oraz Dariuszowi Sapińskiemu, prezesowi Mlekovity, który przekazał innym producentom mleka informację o tym, że jego dostawca startuje w plebiscycie i warto na niego głosować . - Z początku udział w konkursie traktowałem jak zabawę, ale kiedy dostałem tyle głosów, zobaczyłem, że ludzie mnie doceniają, bo się bardzo zaangażowali - mówi Kazimierz Przeździecki, rolnik roku. - To było bardzo miłe doświadczenie. I rzeczywiście, podczas gali plebiscytowej widać było, że rolnicy doceniają to, co udało się osiągnąć panu Kazimierzowi. Otrzymał bardzo głośne brawa. Jak podkreślał, zwycięstwo w plebiscycie cieszy go tym bardziej, że zyskał duże poparcie wśród innych producentów mleka, dostawców Można powiedzieć, że jesteśmy jedną wielka rodziną - tłumaczył - laureat. - Oni wiedzą ile pracy wymaga prowadzenie takiego gospodarstwa i jak ciężka jest ta praca. Producenci mleka zawsze trzymają się razem, jak trzeba coś zrobić to się zjednoczą. Dariusz Łostowski ze wsi Ogrodniki zajął drugie miejsce w plebiscycie "Rolnik roku 2013"Dariusz Łostowski ze wsi Ogrodniki zajął drugie miejsce w plebiscycie "Rolnik roku 2013"Zaskoczenia zwycięstwem w plebiscycie "Nasz sołtys" nie krył Wojciech Kiedy dowiedziałem się, że mieszkańcy zgłosili mnie do plebiscytu "Nasz sołtys", pomyślałem sobie, że będzie dobrze jak zajmę 4-5 miejsce - tłumaczył Wojciech Dawidowicz. - Zwłaszcza wówczas, gdy okazało się, że startuje aż 65 sołtysów. A wyszło znacznie plebiscytu "Nasz sołtys" był mile zaskoczony. Jak mówi, głosowała na niego nie tylko jego wieś Kolnica, ale ludzie z całej gminy. - Mam znajomych na terenie gminy, zauważyli w Gazecie Współczesnej, że startuję. Dzwonili, mówili, że mnie popierają, że trzymają kciuki, że wysłali sms-y - opowiada. Jak podkreślał podczas sobotniej uroczystości Mieczysław Baszko, wicemarszałek województwa podlaskiego, w dzisiejszych czasach być sołtysem jest naprawdę trudno. Do sołtysa wszyscy zwracają się ze swymi problemami. Sołtys jest wolontariuszem, który służy i pomaga, a pieniędzy za to nie ma. - Nigdy nie mówcie, że sołtys ma duże korzyści - zaapelował. - Jedyną rzeczą, którą ma, jest kapitał Kulbacka z podaugustowskiej Topiłówki zajęła drugie miejsce w plebiscycie "Nasz sołtys"Danuta Kulbacka z podaugustowskiej Topiłówki zajęła drugie miejsce w plebiscycie "Nasz sołtys"Wojciech Dawidowicz potwierdza, że być sołtysem nie jest łatwo. Zwycięzca naszego plebiscytu jest sołtysem pierwszą kadencję. Jak sam przyznaje, dopiero się w to wszystko "wgryza", poznaje jak to funkcjonuje. Zauważa, że już wie trochę więcej i nabrał doświadczenia. - I wiem też, że aby cokolwiek zrobić trzeba się nachodzić i mieć siłę, żeby to wszystko na ostatni guzik dopiąć - tłumaczy. - Na początku to trochę mnie przerażało, ale po spotkaniu z mieszkańcami, którzy powiedzieli mi, że są ze mną, będą mnie wspierać i mi pomagać, spojrzałem na to wszystko trzeciego miejsca w plebiscycie "Rolnik roku 2013" - Jarosław SikoraZdobywca trzeciego miejsca w plebiscycie "Rolnik roku 2013" - Jarosław SikoraPrzyznaje, że rzeczywiście tak jest. Jeśli nie może gdzieś pojechać, zawsze znajdzie się ktoś kto go zastąpi - załatwi co trzeba, pociągnie młody sołtys już "połknął" bakcyla społecznikostwa? Twierdzi, że miał go od U mnie człowiek starszy, potrzebujący pomocy zawsze był na pierwszym miejscu - opowiada Wojciech Dawidowicz. - Takim ludziom trzeba zawsze pomóc, podać rękę. Nagrody odbiera Iwona Chwiećko, sołtys wsi Wyłudy (3. miejsce)Nagrody odbiera Iwona Chwiećko, sołtys wsi Wyłudy (3. miejsce)Przypomnijmy, że obydwa plebiscyty Gazety Współczesnej cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Wzięło w nich udział 25 rolników i 65 sołtysów. Czytelnicy przysłali aż 34 tys. sms-ów i ponad 500 kuponów. Najlepsi rolnicy i sołtysi zyskali nie tylko prestiż, ale i cenne nagrody rzeczowe o łącznej wartości ponad 40 tys. Makowski, szkółkarz z Bruszewa Borkowizny - czwarte miejsce w plebiscycie "Rolnik roku 2013"Tomasz Makowski, szkółkarz z Bruszewa Borkowizny - czwarte miejsce w plebiscycie "Rolnik roku 2013"Najlepsi rolnicy:1. Kazimierz Przeździecki, Lendowo Budy (gm. Nowe Piekuty)2. Dariusz Łostowski, Ogrodniki (gm. Sejny)3. Jarosław Sikora, Tajno Podjeziorne (gm. Bargłów Kościelny)4. Tomasz Makowski, Bruszewo Borkowizna (gm. Sokoły)5. Czesław Mioduszewski, Nowe Wyrzyki (gm. Łomża)6. Marcin Zawadzki, Jegliniec (gm. Krasnopol)7. Grzegorz Wróblewski, Dąbrowskie (gm. Olecko)8. Paweł Gryko, Planty (gm. Michałowo)9. Jan Siękowski, Koniecbór (gm. Raczki)10. Tadeusz Skrodzki, Cyprki (gm. Grajewo)Jolanta Wielgat z Woli Zambrowskiej zajęła czwarte miejsce w plebiscycie "Nasz sołtys"Jolanta Wielgat z Woli Zambrowskiej zajęła czwarte miejsce w plebiscycie "Nasz sołtys"Najlepsi sołtysi:1. Wojciech Dawidowicz, Kolnica (gm. Augustów)2. Danuta Kulbacka, Topiłówka (gm. Augustów)3. Iwona Chwiećko, Wyłudy (gm. Korycin)4. Jolanta Wielgat, Wola Zambrowska (gm. Zambrów)5. Kazimierz Filipkowski, Karwowo (gm. Stawiski)6. Grzegorz Lubiński, Bondziszki (gm. Rutka Tartak)7. Elżbieta Bućko, Długosze, gm. Prostki8. Katarzyna Bielecka, Krzywe (gm. Prostki)9. Wojciech Ertman, Dąbrowa Łazy (gm. Szepietowo)10. Robert Wojtkielewicz, Mikicin (gm. Jaświły)Czesławowi Mioduszewskiemu w stawce najlepszych rolników przypadło piąte miejsceCzesławowi Mioduszewskiemu w stawce najlepszych rolników przypadło piąte miejsceW tym roku plebiscyty "Rolnik roku 2013" i "Nasz sołtys" odbyły się po raz drugi. Ich finał - tak jak w ubiegłym roku - miał miejsce w Szepietowie podczas Regionalnej Wystawy Zwierząt Hodowlanych. Puchar za zajęcie 5. miejsca odbiera Kazimierz Filipkowski, sołtys Karwowa (z prawej)Puchar za zajęcie 5. miejsca odbiera Kazimierz Filipkowski, sołtys Karwowa (z prawej)
Bogusław KwiecieńNie pochodzi z Rajska, ale szybko zdobył sobie zaufanie i uznanie wielu mieszkańców wsiZygmunt Stanclik, mieszkaniec Rajska (gm. Oświęcim), nie jest zdziwiony, że jego sołtys Maciej Majerski cieszy się we wsi ogromnym poparciem, a do tego niedawno w konkursie na „Najlepszego Sołtysa Małopolski” zajął drugie miejsce. – To odpowiedni człowiek na właściwym miejscu – uważa pan z sukcesu w konkursie nie kryje sołtys. – W Małopolsce jest 2,5 tys. sołtysów, więc tak wysoka lokata cieszy – mówi Maciej Rajska jest od sześciu lat. Co ciekawe nie jest rodowitym mieszkańcem tej wsi. Pochodzi ze Stawów Grojeckich leżących po drugiej stronie Soły. Do Rajska przeprowadził się z żoną w 2001 r. Zbudował tutaj dom, ale nie byłby sobą, gdyby stał z boku i patrzył, co dzieje się w jego nowym miejscu zamieszkania. To pewnie odziedziczył w genach po matce. Helena Majerska to znana i ceniona przez mieszkańców działaczka społeczna w Stawach Grojeckich i w Grojcu, mocno zaangażowana w Kole Gospodyń Wiejskich. Niedawno doceniły ją także władze gminy, przyznając pani Helenie tytuł Honorowego Obywatela Gminy Oświęcim. Syn już jako 15-latek rozpoczął działalność w młodzieżowych organizacjach wiejskich. Potem miał udział w utworzeniu osady Stawy Grojeckie, która obecnie jest już samodzielną Majerski po przeprowadzce do Rajska szybko zdobył sobie zaufanie ludzi i został wybrany do rady sołeckiej. – Dużo rozmawia z ludźmi. Słucha, ale sam też pokazuje, co warto zmienić – podkreśla Zygmunt Stan Majerski jakiś czas pracował w Austrii i Niemczech.– Widziałem, jak żyje się ludziom w takich małych, zadbanych miejscowościach, jakie mają możliwości spotkań, wspólnej zabawy – opowiada. Nie ukrywał, że chciałby chociaż w części przenieść tamte wzory do swojej wsi. Udało mu się zbudować centralny plac zabaw dla dzieci w Rajsku, czego nie udało się jego poprzednikom przez 30 lat. Kolejnym celem była świetlica wiejska i to także doprowadził do końca. Działa ona w pomieszczeniach po dawnym barze, służąc dzieciom, młodzieży i emerytom. Ludzie w Rajsku przyznają zgodnie, że sołtys otwarty jest na wszystkie środowiska i organizacje we wsi. Zawsze gotowy je z założenia, że sołtys powinien być społecznikiem a nie urzędnikiem, który zasłania się różnymi przepisami. Nie ma dla niego słowa niemożliwe. Gdy w szkole podstawowej potrzebnych było 100 szafek, przekazał pieniądze z funduszu sołeckiego i dołożył z własnej diety za roznoszenie decyzji podatkowych. Ludzie to widzą. W wyborach do rady gminy uzyskał w Rajsku 75-procentowe poparcie!Kolejne jego wyzwanie to centrum parkowo-rekreacyjne. Ponad 1,5 ha terenu już czeka. Inna ważna sprawa, którą chce „pociągnąć”, to skanalizowanie wsi.– Ciężko byłoby tak się angażować, gdyby nie wsparcie rodziny – zaznacza Maciej Majerska mówi, że jej mąż jest człowiekiem z temperamentem. – Wkłada w tę działalność całe serce i emocje. Dlatego je staram się do tego dodać trochę spokoju – przekonuje żona.
elżbieta sołtys nie żyje